REWERS
Zawsze chciała być bohaterem. Od kiedy pamiętała, dziecięcą jej wyobraźnię pobudzały myśli o ratowaniu świata i serce się radowało a skórę przechodził dreszcz na myśl o wspaniałych czynach.
Lustro, a w jego odbiciu- nic. Dla niej przynajmniej bowiem
nawet go nie widziała. Dążyła w kierunku bliżej nieznanym. Aleje kwiatowe
jaśniały kolorami. Chyba to robiły, bo przecież je widziała. Mijała ludzi,
sklepy, ulice, już jej jednak nie zachwycało nic. Przechodziła tu codziennie, drogę,
więc znała.
Gdzie jednak szła?
Po co akurat tam?
Czy ona w ogóle szła?
Niebo wydawało się wyjątkowo piękne tego dnia, ptaki
śpiewały, z daleka rozbrzmiewała rozkoszna nuta ulicznych grajków. Tak ten
dzień był najpiękniejszym dniem w jej całym życiu. Sprawy nabrały nowy obrót.
Szła więc dalej.
Gdzieś
Po coś
Z jakiegoś niewiadomego powodu
Wydawało jej się, że same anioły trzymają jej ciało, niosą
coraz wyżej i wyżej. Radość przepełniała jej wspaniałe serce.
W jej oczach świat był inny.
Nie widziała plam krwi pokrywających jej ciało, nie czuła
wyrywanych włosów, pistoletu z brakującymi nabojami w magazynku w kieszeni
swojego płaszcza. Mimo to nie była ofiarą, bo przecież właśnie podążała ulicą.
Była żywa.
On nie, ale czy miało to znaczenie?
Wygląda na to, że od zawsze była czarnym charakterem.
Komentarze
Prześlij komentarz